Rosół dla bandytów

Western po nowemu, czyli w wersji „slow”. Pustkowie. Do młodej wdowy przybywa znikąd jeździec po nowemu, czyli na crossowym motocyklu i uprzejmie ją informuje, że za chwilę zjawią się jego kumple, pozbawią ją całego dobytku i zgwałcą. Wcześniej jednak kobieta ma im coś ugotować. Za dużo wymagań, więc na pewno źle się to skończy.

„Marlina: zbrodnia w czterech aktach” to film intrygujący, egzotyczna propozycja dla spragnionego odmiany widza. Wysmakowane zdjęcia, pięknie, spalone słońcem pejzaże, niekończące się sawanny (zdjęcia kręcono na indonezyjskiej wyspie Sumba) – czysta przyjemność dla oka. To także film drogi. Bohaterka wyrusza w podróż w poszukiwaniu sprawiedliwości i tak powoli toczy się opowieść o kobiecej sile. „Marlina: zbrodnia w czterech aktach” jest ciekawą mieszkanką ironii, liryzmu, smutku i humoru.

PS. Nie oglądaj tego filmu, jeśli jesteś zła na faceta. A już na pewno nie gotuj wtedy rosołu.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *