Zakonnica bez pomysłów

Rzadko oglądam horrory, a po złożeniu wizyty „Zakonnicy” będę to robić jeszcze rzadziej. Miało być strasznie, a wyszło jak zwykle.

Początek obiecujący, potem niestety napięcie zamiast rosnąć, systematycznie spada, choć historia miała ogromny potencjał. Mroczny klasztor pośród lasów, żyjący w strachu mieszkańcy pobliskiej wioski, wyraziści bohaterowie: ksiądz egzorcysta – tropiciel cudów i tajemnic, sympatyczny obwieś – wioskowy lodołamacz serc i piękna dziewczyna – przygotowująca się do wstąpienia do zakonu. No i oczywiście demon.

Odniosłam wrażenie, że twórcy nie za bardzo wiedzieli, co z tym fantem zrobić, jakby nie mieli pomysłu, jak sprawnie połączyć kilka scen, podczas których widz może poczuć szybsze serca bicie. Mamy więc serię irracjonalnych zachowań, bohaterowie miotają się bez składu i ładu, a demoniczna zakonnica snuje się po opactwie coraz bardziej  nudząc. Jest bardziej śmiesznie niż strasznie. A zakończenie to już kompletne nieporozumienie.

Jedyna scena, podczas której można podskoczyć w fotelu została sprzedana w zwiastunie. Chyba w trosce o serca widzów.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *