Pies w zamrażarce
Jak mnie zachwyca, kiedy mnie nie zachwyca? Jak mnie wzrusza, kiedy mnie nie wzrusza? „Dogman”, najnowszy film Mattea Garrone drażnił mnie i męczył, ale nie pozostawił obojętną. Scena z psem z zamrażarki – nie do zapomnienia.
Krajobraz jak po bitwie, miasto widmo, utrzymane w burych barwach sypiące się blokowisko. Ludzie pozbawieni marzeń, pełni frustracji, jakby zamknięci w klatce. I tytułowy „Dogman” psio wierny, oddany, uległy i posłuszny. Za tę rolę naturszczyk Marcello Fonte otrzymał Złotą Palmę w Cannes. Nieśmiały, nieporadny psi fryzjer, który lepiej od ludzi rozumie czworonogi. Dobroduszny pechowiec, który nie ma w sobie za grosz asertywności. Imponuje mu terroryzujący okolicę mięśniak Simone. To się nie może skończyć dobrze.
Główny bohater aż prosi się o kłopoty. Jego ślepa uległość jest tak denerwująca, że ma się ochotę go potrząsnąć. Ale chyba o to chodziło twórcy, by widza wytrącić z równowagi i zadowolenia. Co nas różni od zamkniętych w klatce zwierząt? Ile zła jest w nas? „Dogman” to męczący, ciężki i przygnębiający dramat o tym, jak traci się wszystko, co ma dla człowieka znaczenie.