Anioł

Trochę melancholijna, a trochę zmysłowa wariacja na temat biografii najsłynniejszego argentyńskiego seryjnego mordercy, zwanego Aniołem Śmierci lub Czarnym Aniołem. Świat należy do złodziei i artystów. Reszta tyra – mówi główny bohater Carlos. Sam uważa się za jednego i drugiego.

Bezrefleksyjna maszynka do zabijania o dziecięcej twarzy. Pozbawiony uczuć socjopata. Nie ucieka się do wymyślnych tortur, nie czerpie z zabijania przyjemności. Działa spontanicznie. Jego czyny nie są zaplanowane, wynikają raczej z przypadku, są odpowiedzią na to, co się dzieje w danej chwili. Nie ma kalkulacji, jest tylko błyskawiczna reakcja. Film „Anioł” w reżyserii Luisa Ortegi otwiera i zamyka scena samotnego tańca Carlosa. Nie przejmuje się, czy wpadnie w ręce policji. Tańczy, bo akurat ma na to ochotę.

Jaki zamysł przyświecał twórcy? Trudno orzec. Może chciał powiedzieć za wiele, a może nie miał nic do powiedzenia. Mnie „Anioł” nie urzekł. Poza ścieżką dźwiękową.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *