Granica i gatunkowe przewrotki

„Granica” Aliego Abbasiego wymyka się jednoznacznej ocenie. Niewątpliwie jest to film, który przekracza granice – tytuł do czegoś przecież zobowiązuje. Po wyjściu z kina miałam mieszane uczucia. „Granica” mnie urzekła, a jednocześnie wytrąciła z równowagi.

Główna bohaterka Tina pracuje jako celniczka w porcie. Dalece odbiega od kanonów piękna, do których przywykliśmy: głęboko osadzone oczy, wydatne policzki, łuki brwiowe, ziemista cera, tłuste włosy, zakrzywione pożółkłe zęby. Ma się ten zwierzęcy magnetyzm. Tina posiada niezwykły dar. Potrafi wyczuwać ludzkie uczucia, takie jak strach, wina, wstyd… Dlatego ma takie świetne wyniki w pracy. Żyje samotnie na uboczu. Ma nietypowe upodobania, dania i znacznie lepszy kontakt ze zwierzętami niż z ludźmi. Pewnego dnia w pracy, podczas kolejnej kontroli bagażu spotyka kogoś bardzo do siebie podobnego…

„Granica” przekracza granice naszych odbiorczych przyzwyczajeń. Nie brakuje tutaj gatunkowych przewrotek. Dramat, romans, kino obyczajowe, społeczne, elementy kryminału, mroczna baśń… Obraz stawia pytania o granice wyznaczone do oceny innych, o granice człowieczeństwa i tak zwanej „normalności”. Wybija widza z odbiorczego komfortu. Film niewątpliwie ciekawy, ważny, wart obejrzenia, ale z jednym – moim zdaniem – Ali Abbasi, reżyser, a zarazem twórca scenariusza przeszarżował. Jego pomysły dotyczące szczegółów anatomicznych bohaterów nieco mnie rozbawiły. A chyba nie o to chodziło?