Żegnaj się z nadzieją

Ból, chaos, zło i obłęd. Wystylizowana wizja mrocznego miasta i rodzącego się szaleństwa z finałem jak petarda. „Joker” to jeden z lepszych filmów, które ostatnio widziałam. Obraz o sile rażenia bomby atomowej. Najlepsza karta, jak to Joker w talii.

Kto spodziewał się komiksu i rozrywki, srodze się zawiedzie. „Joker” Todda Phillipsa to film mroczny, niepokojący, ze znakomitą rolą Joaquina Phoeniksa. Mina, chód, głos, wychudzone udręczone ciało – wszystko dopracowane w najdrobniejszych szczegółach. Nominacja do Oscara gwarantowana. Stworzony przez niego Joker wymyka się jednoznacznym ocenom. Wzbudza litość, fascynuje i przeraża zarazem. Wyśmiewany, poniżany, bity, wykluczony społecznie, wyszydzany, nieustannie uciekający przed prześladowcami, zasługuje raczej na nasze współczucie. Nieleczona choroba psychiczna pogłębia się i życiowy wykolejeniec popada w coraz większy obłęd. Krew za krew, zło za zło. Zstępujemy do piekła, rodzi się demon.

„Joker” momentami przypominał mi „Taksówkarza” (Robert de Niro również się tutaj pojawia, a jakże). Szaleństwo, trauma i brudne miasto, które jest niczym kolejny krąg piekła. „Ty, który wchodzisz, żegnaj się z nadzieją”.  Scena na schodach porywająca! Mogłabym ją oglądać bez końca.

2 thoughts on “Żegnaj się z nadzieją

  1. Osobiście podobała mi się scena, gdzie Joker pod koniec filmu zrobił sobie krwawy uśmiech na twarzy.
    Pozdrawiam z rodzinką

Skomentuj Evelin Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *