Były sobie Psy 3

Najnowszy film Władysława Pasikowskiego potwierdza regułę, że trudno jest powtórzyć sukces pierwszego numeru. Reżyser nawet nie dotknął poprzeczki, którą sobie przed laty postawił. „Psy 3. W imię zasad” są przewidywalne, stereotypowe, nie mają siły, ładunku i emocji kultowego obrazu z 1992 roku. Zamiast groźnego dobermana dostajemy upierdliwego jazgoczącego yorka.

Punkt wyjścia był świetny i dawał możliwości. Po 25 latach odsiadki Maurer trafia do zupełnie innego świata. Dawni kumple nie żyją, sprzątają klozety lub też społecznie pełnią rolę prezesów ogródków działkowych. Znajomości są nieaktualne, a do drzwi puka już rosyjska mafia. I co? I nic. Pasikowski korzysta z najbardziej ogranych elementów.

„Psy 3” są oklepane. To tylko zabawa w strzelankę grupki chłopaczków. Nie ma w nich mocy starych „Psów”, nie ma niewygodnych pytań. Brakuje prowokacyjnego spojrzenia na rzeczywistość, chyba że za prowokacyjny uznać dialog: – Szmatę rzuć! – Szmaty nie ma. Poszła do lekarza. Stare „Psy” były sprawnym kinem akcji, czerpiącym z najlepszych amerykańskich wzorców, z wyrazistymi bohaterami. W „Psach 3” nic już nie zaskoczy widza. Panowie biegają z bronią i naparzają się zza winkla. Pojawia się piękna kobieta Ola, w tej roli, stylizowana na Angelinę Jolie, Dominika Walo, mająca problemy nie tylko z graniem, ale nawet z wymową. A podobno na scenie jest świetna. Jedyny plus Psów to Sebastian Fabjański, dla którego coraz bardziej tracę głowę.

Dlaczego tak Psy zjechałam? Parafrazując Maurera: – Bo to zły film był.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *