Z planu… na plan
Gwiazdorska obsada, świetne aktorstwo (od głównych ról zaczynając na epizodach kończąc), dialogi skrzące się od dowcipu i ironii, historia o poszukiwaniu tytułowej prawdy, zrozumienia, miłości i szczęścia. „Prawda” pełna jest czułości dla bohaterów, momentami zabawna, by już za chwilę wzruszyć. Od Deneuve nie mogłam oderwać wzroku. Praca zdecydowanie konserwuje!
„Prawda” to pierwszy film, który japoński reżyser Hirokazu Koreeda, twórca „Złodziejaszków” zrealizował na Zachodzie. Jak mu poszło? To niezwykłe, jak na wskroś francuski film stworzył! Jest klimat, urok i lekkość. Osią opowiedzianej przez niego historii jest konfrontacja matki z wracającą do rodzinnego domu córki. Matka (w tej roli Catherine Deneuve) to kinowa diwa, dla której życie jest przedłużeniem filmowego planu. Dla niej gra nigdy się nie kończy, a najbliższe otoczenie to statyści. Córka (w tej roli Juliette Binoche) to ceniona scenarzystka, żona drugoplanowego aktora (świetny Ethan Hawke), mama rezolutnej Charlotte (jeszcze lepsza Clementine Grenier).
Koreeda kreśli portret wielkiej aktorki. Robi to czule, ze skupieniem i zrozumieniem. Tworzy film o kinie, sztuce, cenie, jaką trzeba zapłacić za jej uprawianie. Snuje refleksje o bliskości, a raczej jej braku, o pamięci i o rzeczach, o których wolelibyśmy zapomnieć. Są nawiązania do historii prawdziwych, widz bawić się może w odszukiwanie cytatów filmowych, a sam tytuł można potraktować jako aluzję do słynnego filmu z Brigitte Bardot („Prawda” Clouzota). O francuskich aktorkach mowa jest w filmie kilkakrotnie. Pada stwierdzenie, że w przypadku tych najlepszych imię i nazwisko rozpoczynają się tą samą literą. Co na to Catherine Deneuve?
Film warto obejrzeć choćby dla duetu Deneuve-Binoche. A jak mówi główna bohaterka: Dwie zalety to więcej niż w życiu potrzeba.