Córka
6/10
Portrety kilku kobiet, różne spojrzenie na macierzyństwo i przejmujące studium samotności. Jak zwykle świetna rola Olivii Colman i nasza rodaczka Dagmara Domińczyk ponownie na dużym ekranie.
Nie pierwszy to już raz, kiedy aktorka stanęła po drugiej stronie kamery. Maggie Gyllenhaal, znana z „Sekretarki”, „Mrocznego Rycerza” czy „Przedszkolanki” wyreżyserowała „Córkę”, według bestsellerowej powieści Eleny Ferrante.
Zapowiada się sielankowo. Piękne greckie krajobrazy, urlop, słońce, przytulne mieszkanko. Jednak już w prologu pojawia się pierwszy zgrzyt. Robaki w zgniłych owocach. Takie dysonanse będą pojawiać się kilkakrotnie, a przez cały seans widzom towarzyszy trudno uchwytne źródło napięcia.
Konstrukcja „Córki” oparta jest na płynnym przenikaniu się teraźniejszość z retrospekcjami. Falę wspomnień wywołuje pojawienie się na plaży młodej kobiety z dzieckiem. Widz stopniowo odkrywa przeszłość głównej bohaterki Ledy (Olivia Colman). Twórcy filmu rozgrywają całość na maksymalnych zbliżeniach, co daje niezwykły efekt.
„Córka” jest przede wszystkim refleksją na temat macierzyństwa i społecznych oczekiwań, by kobieta była matką. Nie ma tu moralizatorstwa ani łatwych rozwiązań. Reżyserka nie ocenia.
„Córka” Maggie Gyllenhaal ma odwagę, by zmierzyć się z mitem. Á propos mitów: bohaterki mają mityczne imiona Leda i Cassandra.