Szalony świat i koty

4/10

Byłam chyba szalona wybierając się na „Szalony świat Louisa Waina”. Wynudziłam się jak mops, choć ekran opanowały koty. Filmu nie ratuje nawet Benedict Cumberbatch w roli głównej.

Louis Wane niespełniony wynalazca, kompozytor, a przede wszystkim rysownik. Dzięki niemu koty zawojowały Anglię. Tworzył nawet kilkaset rysunków rocznie. Zilustrował około stu książek dla dzieci. Nie miał głowy do interesów i nie dbał o prawa autorskie. Obarczony siostrami, które go terroryzowały. Wywołał skandal żeniąc się z 10 lat od siebie starszą guwernantką. Cierpiał na zaburzenia psychiczne, ostatnie lata życia spędziła w zakładach dla obłąkanych.

Fascynująca postać. Tyle wątków i okazji do opowiedzenia wciągającej historii. A tu klapa! Reżyser Will Sharpe chyba nie mógł zdecydować się, jako film chce stworzyć. Z założenia miało być zabawnie, lekko i przyjemnie, a wyszło nudno, nieprzekonująco i cukierkowo. Łopatologicznie prowadzona narracja drażni, a głos narratora (Olivia Colman!) objaśniającego historię jest pójściem na łatwiznę. Największe zastrzeżenia mam do Benedicta Cumberbatcha. Chyba już mi się przejedli dziwacy w jego wykonaniu.