Chleb i sól
7/10
Debiutujący w pełnometrażowej fabule Damian Kocur powraca do frapujących go tematów: życia na prowincji, samotności i potrzebie drugiego człowieka. Film „Chleb i sól”, do którego napisał także scenariusz, nawiązuje do staropolskiej tradycji witania gości. Tytułowe chleb i sól to również symbol dobrobytu i szczęścia. Okazuje się jednak, że nasza rzeczywistość z gościnnością i dobrobytem ma niewiele wspólnego.
Blokowisko jakich wiele. Do złudzenia przypominające budynki na konińskim Zatorzu. Bar z kebabem niczym z ulicy Chopina. Wiele dużych i małych problemów, które są rzeczywistością Polski: rozbite rodziny, samotne matki, praca za granicą, alkoholizm, nietolerancja, przemoc i strach przed obcością, innością, tym, co przychodzi z zewnątrz. Sfrustrowani młodzi ludzie niemający większych ambicji czy pasji. Brak perspektyw małego miasteczka, z którego trudno się wydostać.
Damian Kocur również pochodzi z takiego małego miasta. Mieszkał w Łaziskach Górnych na Śląsku. Nie funkcjonowały tam żadne instytucje kultury, nie było nawet kina. Bodźcem, by zrobić wszystko, żeby się stamtąd wyrwać była praca przy taśmie w systemie trzyzmianowym. Wcześniej nie dostał się na studia. Ostro zabrał się do nauki i zdał na germanistykę na UJ. Po zdobyciu tytułu licencjata, rozpoczął naukę w Szkole Filmowej w Katowicach. Reżyser gościł w Koninie. „Nic nowego pod słońcem” otrzymało nagrodę w kategorii film studencki podczas OKFA w 2018 roku, a „Dalej jest dzień” – Grand Prix OKFA 2021 w kategorii film niezależny. W przypadku tego drugiego obrazu był nie tylko jego reżyserem, ale również operatorem, scenarzystą, montażystą i współproducentem.
„Chleb i sól’”, pełnometrażowy debiut Kocura, inspirowany jest wydarzeniami w Ełku. Kilka lat temu podczas nocy sylwestrowej obcokrajowiec, pracownik baru z kebabem, zabił Polaka. Twórca nie chce stawiać tez, bardziej interesuje go obserwacja. Bliski jest mu styl paradokumentalny, dzięki czemu uzyskuje efekt realizmu. W filmie występują wyłącznie naturszczycy. Wypadli fenomenalnie. Są w stu procentach wiarygodni. Głównych bohaterów Tymka i Jacka zagrali prawdziwi bracia Tymoteusz Bies i Jacek Bies. W życiu prywatnym również muzycy.
Film, o którym łatwo się nie zapomni. Prawdziwy, szczery do bólu i chwytający za gardło.