T jak taran

9/10

Fenomenalna, hipnotyzująca i – jak dla mnie – zasługująca na Oscara rola Cate Blanchett. „Tár” to film, po którym widz wychodzi z kina oszołomiony i z głową pełną pytań. Dyskusjom po sensie nie ma końca.

Lydia Tár to ikona muzyki. Lista jej dokonań, z którą mamy okazję zapoznać się już w prologu filmu, podczas przeprowadzanego wywiadu, jest naprawdę imponująca. Wierna asystentka zna ją na pamięć. Bezgłośnie wypowiada ją razem z dziennikarzem. Światowej sławy dyrygentka, zdobywczyni najważniejszych nagród, szefowa fundacji wspierającej adeptki dyrygentury. Właśnie wydaje książkę „Tár to Tár”. Do wejścia na scenę szykuje się niczym bokser przed meczem na ringu albo gladiator przed starciem na arenie. To pierwszy sygnał dla widza.

Wywiad przeprowadza autentyczny dziennikarz „New Yorkera”. To świadomy zabieg reżysera, który miesza fikcję z rzeczywistością, przez cały film przytaczając prawdziwe wydarzenia, nagrania, przywołując nazwiska rzeczywistych artystów, anegdoty i ploteczki na ich temat. Dzięki temu zabiegowi łatwiej uwierzyć nam w opowiadaną historię. Aż zaczęłam się zastanawiać, czy aby na pewno Lydia Tár jest postacią fikcyjną. Jak zwykle pomocna sieć podsunęła mi nazwisko dyrygentki Marin Alsop, którą z główną bohaterką ma trochę wspólnego (światowej sławy dyrygentka, lesbijka, fundatorka programu stypendialnego, to właśnie jej mentorem był Leonard Bernstein). Sama Alsop stwierdziła, że obraża ją ten film.

Przygotowując się do roli w „Tar” Blanchett wykonała tytaniczną pracę. Aktorka jest po prostu fenomenalna! Po „Aviatorze” i „Blue Jasmine” będzie to z pewnością jej trzeci Oscar w dorobku. Grana przez nią postać jest jednocześnie fascynująca i przerażająca, wzbudza odrazę i litość. Genialna artystka, fantastyczna dyrygentka, perfekcjonistka, pracoholiczka i niezwykle silna osobowość. Wielbi sztukę, a nade wszystko kocha władzę. Czy nie dlatego właśnie sięgnęła po batutę dyrygenta? Wszak to symbol władzy. Jak stwierdza w filmie, jedną ręką wyznacza rytm, a drugą może zwolnić, a nawet zatrzymać czas. Przecież to boska umiejętność! W pędzie zdobywania nie liczy się z nikim i z niczym. Do celu idzie niczym taran, tratując innych po drodze. Niegodnych następców zrzuci z piedestału dosłownie i w przenośni. Scena z upadkiem podczas V Symfonii Mahlera była dla mnie wstrząsająca.    

Mimo, że Lydia Tár przeraża, nie potrafiłam jej też nie współczuć. Nie sposób nie zadawać sobie również pytań. Jak niewiele potrzeba, by zostać wykluczonym (nagranie z telefonu zajęć ze studentami jest manipulacją), a jednocześnie, czy musi dojść do tragedii, by ludzie nadużywający władzy zostali jej pozbawieni?

PS Dzięki filmowi zainteresowałam się trochę światem dyrygentów. Okazuje się, że kilka dni temu w NOSPR Marin Alsop prowadziła kursy mistrzowskie.

PS Połączenie podczas sensu V Symfonii Mahlera z housem dobiegającym spod podłogi… Bezcenne.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *