Pamfir

8/10

Rzadko mam okazję oglądać filmy ukraińskie, dlatego na pokaz „Pamfira” cieszyłam się podwójnie. Obraz pozostanie ze mną na długo. Znakomicie opowiedziana chwytająca za gardło historia, świetne aktorstwo i zdjęcia, piękne spowite mgłą malownicze kadry.

Wieś na pograniczu, na ukraińskim „Dzikim Zachodzie”. W rodzinne strony powraca dawny przemytnik. Leonid ma swój kodeks postępowania. Jest silny, odważny, umie się bić, a do tego jest wrażliwy, kochający i broniący słabszych. „Pamfir” to obraz z pogranicza realizmu i baśni. Reżyser Dmytro Suchołytkyj Sobczuk łączy gatunkowe konwencje, pogańskie rytuały, ludowe wierzenia i ukraińską rzeczywistość z Bukowiny (zdjęcia powstały m.in. podczas karnawału Małanka). Western, film gangsterki i antyczna tragedia. Nad bohaterami ciąży fatum, od którego nie można uciec. Od początku czujemy, że to nie może się dobrze skończyć.  

„Pamfir” to niezwykle sprawnie opowiedziana historia. Wszystko się ze sobą splata, dopełnia, nie ma ani jednej zbędnej sceny. Znakomite prowadzenie kamery, piękna kompozycja kadru, a scena finałowa to prawdziwy majstersztyk.   

Przygotowując się do filmu, reżyser przeprowadził wiele rozmów z prawdziwymi przemytnikami. Z oczywistych powodów nie mógł ich nazwisk umieścić w podziękowaniach w  napisach końcowych. Specjaliści z tej branży opowiadali o stosowanych grypsach, o tym gdzie chowają pieniądze, co grozi w przypadku przekroczenia terytorium innego gangu. Obcym przemytnikom łamie się kolana młotkiem. W „Pamfirze” pada kwestia: „Przemyt to nasza narodowa tradycja”. Jak mówił reżyser w jednym z wywiadów, sentyment dla kontrabandy jest na Ukrainie szczególny. Ojciec reżysera wciąż trzyma stare dżinsy, które ktoś przemycił dla niego z Czechosłowacji i twierdzi, że nigdy ich nie wyrzuci.  

Dmytro Suchołytkyj Sobczuk, mimo wojny, nadal tworzy. Zrealizował trzy dokumenty. Niestety, wojna zabrała dwóch członków ekipy „Pamfira”. Zginął Aleksandr Suvorov, jeden z najlepszych pirotechników w branży oraz scenograf Volodomyr Chorny. Dekoracje i wnętrza, które mogliśmy zobaczyć w filmie były jego dziełem.