Kod zła

6/10

A miało być tak pięknie, to znaczy strasznie. Zupełnie niezłe wejście, dobra zanęta, jednak gdzieś w połowie film zaczyna się rozjeżdżać, a końcówka to już zupełne nieporozumienie. Nie wiem też, skąd te zachwyty nad rolą Nicolasa Cage’a. Longlegs zamiast budzić strach, wywoływał u mnie śmiech. Postać przerysowana i groteskowa.

„Kod zła” ma swój klimat. Mroczny, niepokojący, powodujący momentami dreszczyk na plecach. Główna to zasługa sposobu komponowania kadrów. Widzimy otwarte, nieprzyjazne przestrzenie, opustoszałe ulice, bądź przeciwnie – ciasne pomieszczenia z oknami, drzwiami, za którymi coś może się czaić. Choć mamy w filmie elementy już ograne: opętane lalki, puste drewniane domy, seryjnego mordercę i agentkę FBI z traumatycznym dzieciństwem, w „Kodzie zła” czuć momentami powiew świeżości. Początek jest naprawdę obiecujący, a scena w sklepiku ze znudzoną sprzedawczynią, moim zdaniem, rewelacja. Potem robi się jednak zdecydowanie gorzej, a gdy historia powoli układa się w całość, aż trudno uwierzyć, że wszystko potraktowane jest tak dosłownie. Nie ma u miejsca na niuanse i balanse.