Bękarty wojny

9/10

Po tym wyzwaniu powinnam zawiesić działalność na blogu. Dopiero teraz obejrzałam „Bękartów wojny”.

Tarantino bawi się robieniem filmów i zna się na tym, jak mało kto. Kinowy uwodziciel znów zaserwował charakterystyczną dla siebie mieszankę: inteligentny humor, dowcipne dialogi, świetny scenariusz, wyrazistych bohaterów, gatunkową żonglerkę, absurd i krwawą jatkę (trup gęsto się ściele, jucha się leje). Pomysł, by zrealizować film o grupie żydowskich żołnierzy ścigających nazistów w założeniu dość karkołomny, jednak nie w wydaniu Tarantino.   

Domyślam się, że dla niektórych osób historia mścicieli, którzy skalpują, rozwalają głowy pałką bejsbolową i wycinają swastyki na czołach nazistów może być trudna do przełknięcia. Jednak dla miłośników, to Tarantino w najczystszym wydaniu.