Poza jurysdykcją
2/10
Ciekawość może mieć naprawdę przykre konsekwencje. Najchętniej ostatnio wybierany film na Netflixie, top topów – „Poza jurysdykcją”. Jaka jest tego przyczyna? Może warto go zobaczyć? Tak sobie myślałam. Nie warto.
W największym skrócie. Matka poszukuje dziecka w konsulacie i w każdym pomieszczeniu, do którego trafia, dostaje łomot. Otrząsa się i idzie dalej. Coś niewiarygodnego! W „Poza jurysdykcją” nie spodobało mi się nic. Naiwna fabuła, antypatyczna główna bohaterka, wkurzające dziecko (na szczęście szybko znika z pola widzenia), drętwe dialogi i czarne charaktery, których czarność widać z daleka. Zmarnowany czas. A wszystko przez dziwną niechęć, by produktywnie spędzić wieczór na nadrabianiu zaległości i klepotaniu w klawiaturę.