Ostatni wiking

8/10 Uwielbiam filmy Andersa Jensena. Dlatego nie mogłam doczekać się „Ostatniego wikinga”. Reżyser po raz kolejny udowodnił, że nie ma dla niego tematów tabu.

Jensen to absolutny mistrz gatunkowej żonglerki. Problemy poruszane w „Ostatnim Wikingu” są przecież naprawdę dużego kalibru. Jensen sprawnie łączy elementy komediowe z dramatem, jak nikt inny potrafi bawić a jednocześnie wzruszać. Łączy czarny humor i absurd, sceny komiczne przeplata refleksją, czułość polewa makabrą i – o dziwo – w tym szaleństwie jest metoda. „Ostatni Wiking” to kolejna jazda bez trzymanki i najlepsza reaktywacja The Beatles jaką widziałam.