1670
8/10
Hop, hop, hop, hop! Z masochistycznym zacięciem postanowiłam wypędzić się ze strefy komfortu i zabrać za pisanie. Do czynu tego skłoniło mnie kilka godzin spędzonych na nawiązywaniu relacji z bohaterami hitu Netflixa „1670”. Czy było warto? Owszem.
Znakomita obsada, dowcipne dialogi, żarty słowne i sytuacyjne. Postaci tak nakreślone i zagrane, że mimo wielu wad, budzą sympatię. Lekkość, humor, który można powtarzać. Teksty tak dobre, że śmiem twierdzić: trafią do masowego obiegu.
Rzecz o szlachcicu z drugiej połowy XVII wieku, jego rodzinie, sąsiadach i poddanych. Punktem wyjścia do snucia historii jest samozadowolenie szlachty, która uważa się za wielką potęgę. Serial śmieje się z naszych wad, kompleksów i mitów. Odwołuje się do skojarzeń, mód i tradycji. Wystarczy powiedzieć, że główny bohater ma na imię Jan Paweł i pragnie zostać najsłynniejszym Janem Pawłem w historii Polski (cel z góry skazany na porażkę). Czego tu nie ma! Atrybuty prawdziwego mężczyzny, marsz równości, związki homoseksualne, wypędzenia demonów, a może bezstresowe wychowanie, współczesne technologie na barokową modłę… Przy „1670” śmiałam się w głos, a czynię to niezmiernie rzadko. Z pewnością nie można mnie uznać za duszę towarzystwa, raczej za duszę pokutującą. Nawiązania do innych seriali i filmów – bajka!
PS Warto brać udział w lokalnych filmowych wydarzeniach. Twórców serialu i ich filmy mieliśmy okazję zobaczyć podczas OKFA w Koninie.
Przyznam, że zbierałem się do tego serialu trochę jak pies do jeża. Co prawda zewsząd docierały do mnie pozytywne recenzje… Trochę się jednak obawiałem. Niepotrzebnie! Dla mnie „1670” to po prostu odkrycie! 🙂 Zagrało wszystko – od bohaterów po świat przedstawiony. A dialogi to istne perełki 🙂
Trochę boję się zapowiedzi, że serial będzie miał kontynuację. Przeważnie ciągi dalsze nie są już takie dobre. Może tym razem będzie inaczej?