Chłopi

8/10

Dawno nie było filmu, na który czekałabym z taką niecierpliwością. Gdy tylko dowiedziałam się, że twórcy Twojego Vincenta zabrali się za „Chłopów”, wiedziałam, że będzie to dla mnie pozycja obowiązkowa.

Małżeństwo DK Welchman i Hugh Welchman tym razem zabrało się za sfilmowanie powieści Władysława Reymonta, za którą otrzymał Literacką Nagrodę Nobla. „Chłopi” przed laty należeli do moich ulubionych lektur. A książka nie powstałaby, gdyby nie pewien wypadek kolejowy na stacji Włochy pod Warszawą. Jednym z poszkodowanych był właśnie Reymont, który dzięki bajecznemu odszkodowaniu (onegdaj plotkowano, że wyłudzonemu) mógł sobie pozwolić na spokojne życie w Paryżu i tworzenie.

Kto z młodego pokolenia sądzi, że film posłuży za streszczenie książki, srogo się zawiedzie. Twórcy gdzie indziej położyli akcenty. Choć to „Chłopi”, w filmie pierwsze skrzypce grają kobiety, z Jagną na czele. Duch czasu. Twórcy nie posunęli się jednak tak daleko, by film nazwać „Baby” 😉 Patriarchalna władza i jednostka zniszczona przez grupę, do której nie pasuje. Jagna to dusza artystyczna, marząca o innych światach, kochająca zwierzęta. Jak mówił spec od literatury polskiej na studiach: jedyna kobieta w Lipcach. Pozostałe bohaterki to kobietony. Jagna według Welchmanów to współczesna dziewczyna, pragnąca wiedzy, wolności wyboru, poznawania świata. Bohaterka tragiczna, która w zderzaniu z gromadą nie ma szans. Piętnuje się jej seksualność, zachowania niezrozumiałe dla społeczności. Przypina łatkę ladacznicy („łakudry”).

„Chłopi”, według Welchmanów, to przede wszystkim obraz i emocje. Malowana animacja, inspirowana twórcami Młodej Polski. Odnajdziemy tu dzieła Chełmońskiego („Babie lato”, „Burza”, „Podczas deszczu”, „Bociany”, Żurawie”, Krzyż w zadymce”), Fałata („Z chrustem”) czy Ślewińskiego („Czesząca się”). 80 tysięcy klatek, setka malarzy, cztery realizatorskie studia w Polsce, Serbii, Ukrainie i Litwie. Feeria barw, porywające momenty (szczególnie sceny tańca), są chwile, kiedy ciary chodzą po plecach. Spora w tym również zasługa autora muzyki Łukasza L.U.C Rostkowskiego. To muzyczny samouk, który podczas studiów prawniczych postanowił zająć się tym, co go pociągało najbardziej, czyli muzyką właśnie. W „Chłopach” sięgnął po ludowe instrumenty: sukę biłgorajską, fidel płocką, lirę korbową czy dudy. Efekt znakomity!

W filmie znajdziemy także konińskie akcenty. Jednym z operatorów był Radek Ładczuk.

Obrazy pochłaniają, a jednak są pewne zgrzyty. Nie znam się na kwestiach technicznych, są jednak momenty, sekundy, gdy malowany kadr wydawał się nie do końca malowany (np. scena zazdrości Antka, Maciej Boryna przyłapujący żonę na zdradzie). Mimo tych zastrzeżeń, film warto obejrzeć. „Chłopi” zdobyli w Gdyni Nagrodę Specjalną Jury oraz Nagrodę Publiczności. Są też polskim kandydatem do Oscara. Malowany świat wciąga bez reszty.         

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *