Święty
5/10
Choć wszyscy odradzali, skusiłam się na „Świętego”. Czy było warto? Film miał nośny temat, doborową obsadę, czuć klimat lat osiemdziesiątych, jednak w sumie wyszło dość miałko.
Zuchwałą kradzież, która zbulwersowała całą Polskę. Z Katedry Gnieźnieńskiej złodzieje ukradli z relikwiarza srebrną figurę Św. Wojciecha. Do tej historii sprzed 40 lat powrócił Sebastian Buttny.
Młody ambitny milicjant (w tej roli Mateusz Kościukiewicz) staje przed wielką szansą – otrzymuje do rozwikłania pierwszą ważną sprawę (właśnie kradzieży Świętego). Nie jest łatwo. Od zabójstwa ks. Jerzego Popiełuszki minęły zaledwie dwa lata, społeczeństwo jest wrogo nastawione do MO. Do historii kradzieży twórcy filmu dorabiają tezę. Nie chodzi o rozwikłanie zagadki, kto ukradł, lecz odpowiedź na pytanie: dlaczego? Mamy więc knowania SB, ujawnianie teczek i losy figury zapisane na słynnych romańskich drzwiach.
Film miał potencjał, ale para gdzieś uszła. Tempo powolne, a aktorzy w innych rolach świetni, tutaj grają jakby pomylili leki. Podobały mi się zdjęcia. Operator świetnie oddał ponury czas lat osiemdziesiątych. Polska wyprana z kolorów, smutna i przygnębiająca. Powrót do przeszłości.