Kobieta na dachu
8/10
Oklaski dla Doroty Pomykały. Jej rola w „Kobiecie na dachu” to jedna z najlepszych kreacji w polskim kinie ostatnich lat.
Dramat psychologiczny w reżyserii Anny Jadowskiej to historia kobiety, jednej z wielu, o których kino do tej pory milczało. Sześćdziesiąt lat na karku, praca w szpitalu, dom, działka. Mirka (Dorota Pomykała) nie robi nic dla siebie. Zatraciła się w służbie najbliższym. To osoba, której na co dzień się nie zauważa. Jedna z wielu. Jedna z tych kobiet, które się zaharowują, a mimo to ich praca jest niedoceniana, niezauważana.
W pewnym momencie kobieta postanawia napaść na bank. Na początku nie znamy motywów postępowania bohaterki. Jednak z każdą sceną dowiadujemy się coraz więcej o niej, jej otoczeniu, relacjach z mężem i synem.
„Kobieta na dachu” to wspaniała kobieca kreacja. Do bólu prawdziwa. Dorota Pomykała gra na niuansach. Poprzez małe gesty, spojrzenie uzyskuje porażający efekt. Nawet wieszanie prania w jest wykonaniu jest depresyjne. Dobitnie pokazuje, jaką niszczycielką siłę ma choroba, jaki mrok się za nią czai. Choć film jest przygnębiający, to jednak pozostawia iskierkę nadziei. Niesie tez apel o wrażliwość i uważność na drugiego człowieka.