Indiana Jones na emeryturze

7/10

Twórcy najnowszego filmu z serii o Indianie Jonesie postawili na sceny akcji. W hollywoodzkiej superprodukcji „Indiana Jones i artefakt przeznaczenia” na ekranie sporo się dzieje. Pościg goni pościg, ucieczka – ucieczkę, bijatyka – bijatykę. Momentami aż trudno nadążyć. Być może w ten sposób łatwiej ukryć fabularne niedociągnięcia. Mimo to trzymają poziom. Czymś nowym jest komputerowo odmłodzony Harrison Ford w sekwencji otwierającej film. Daje radę.    

Po wykopaniu Arki Przymierza, odnalezieniu kamieni Sankary, przechytrzeniu wyznawców bogini Kali, przygodzie ze Świętym Graalem i czaszkami kosmitów, przyszedł czas na tarczę Archimedesa, która może zmienić bieg historii.

Najnowsza odsłona przygód Indiany Jonesa to przede wszystkim akcja. Główny bohater biega, skacze, bije, nurkuje, jeździ konno (oczywiście przy wsparciu kaskadera). Pierwsze co zrobiłam po powrocie z kina, to sprawdziłam, ile lat ma Harrison Ford. 13 lipca skończył 81! W „Artefakcie przeznaczenia” pojawiają się jednak nowe treści – nieco nostalgii. Nie da się ukryć, że Indy się starzeje. Denerwuje go głośna impreza u sąsiada, snuje się po mieszkaniu w luźnych bokserkach, jest znużony, a kawę zaparza w sposób depresyjny. Najsłynniejszy archeolog, poszukiwacz przygód , znakomity naukowiec i wielbiciel starożytności odchodzi na emeryturę. Tak mu się przynajmniej wydaje.  

Strzałem w dziesiątkę okazało się obsadzenie w roli chrześniaczki Heleny/Wombata Phoebe Waller-Bridge. Gdyby przejęła pałeczkę po Harrisonie Fordzie, nie byłoby to głupie posunięcie. Bo z Indianą Jonesem raczej się nie żegnamy. W ostatniej scenie nieodłączony kapelusz wyprany suszy się na sznurze.  

1 thought on “Indiana Jones na emeryturze

  1. Ten film również widziałem w kinie. Nie jest źle, Ford daje radę. Tak samo jak idealny w swej roli czarnego charakteru Mads Mikkelsen. I choć do pierwszych trzech części niestety sporo brakuje, to nie na szczęście nic nie przebije „Królestwa Kryształowej Czaszki” 😉 Ja bawiłem się dobrze i istnieje szansa, że jeszcze kiedyś wrócę do „Artefaktu Przeznaczenia” 🙂

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *