Kurier i podwójne zero

„Kurier” przed premierą zapowiadany był jako polski Bond. Nie wróżyło to niczego dobrego. Po seansie doszłam do wniosku, że jedyne co łączy film z agentem 007, to podwójne zero.

Miało być dobre sensacyjne kino, a wyszło jak zwykle. Film akcji bez akcji, za to z drętwymi dialogami, trudnym do strawienia patosem, papierowymi postaciami. Szpiegowskie podchody przewidywalne, nie ma w nich ani grama napięcia. „Kurier” nudny i grzeczny jest jak szkolna akademia. Nigdy bym nie uwierzyła, że „Kuriera” wyreżyserował Władysław Pasikowski, twórca kultowych „Psów”, „Pokłosia” czy „Jacka Stronga”. Trudno szukać tutaj klimatu tamtych filmów.

A było tyle atutów, że nie mogło się nie udać. Niezwykła historia, charyzmatyczny bohater (słynny Kurier Jan Nowak-Jeziorański), doświadczony reżyser, świetni aktorzy. A jednak. Pasikowski dał się kupić i stworzył film pod dyktando. A na dobitkę łączniczka Marysia, bez której panowie z podziemia błąkaliby się jak dzieci we mgle, grzecznie przywdziewa fartuszek i nalewa panom rosołek. Muszę się napić…

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *